Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
to, że naprawdę nie ma nikogo. Kiedy o tym myślę, paraliżuje mnie paniczny lęk, strach przed tym, że pewnego dnia przyjdzie jak zwykle około szesnastej, a Emilki już nie będzie. Boję się, że zobaczę ją w głębi korytarza, jak idzie powoli, pochylona, wpatrzona w czarno- biała szachownicę płytek na szpitalnej podłodze, jakby je liczyła, jakby szukała zgubionego pierścionka, i nie będę umiała uciec, będę tam stała bez ruchu, widząc, jak nadchodzi i otwiera usta, żeby zapytać, i napotyka mój wzrok, i czyta we mnie odpowiedź, a ja nie mogę nawet drgnąć, tylko muszę patrzeć na to wszystko jak w koszmarnym śnie
to, że naprawdę nie ma nikogo. Kiedy o tym myślę, paraliżuje mnie paniczny lęk, strach przed tym, że pewnego dnia przyjdzie jak zwykle około szesnastej, a Emilki już nie będzie. Boję się, że zobaczę ją w głębi korytarza, jak idzie powoli, pochylona, wpatrzona w czarno- biała szachownicę płytek na szpitalnej podłodze, jakby je liczyła, jakby szukała zgubionego pierścionka, i nie będę umiała uciec, będę tam stała bez ruchu, widząc, jak nadchodzi i otwiera usta, żeby zapytać, i napotyka mój wzrok, i czyta we mnie odpowiedź, a ja nie mogę nawet drgnąć, tylko muszę patrzeć na to wszystko jak w koszmarnym śnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego