Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
się sam skończyć" pomyślał.
Któryś z rumorem wciskał się pod fryzjerską półkę. Jerzy szukał wokół siebie rękami, jakby zapomniał jeszcze dotknąć czegoś na ziemi. Zadrżały mury w sąsiedniej piwnicy.
Jerzy uświadomił sobie, że nie zobaczy już nieba, i zrobiło mu się żal siebie, ogromnie, do łez. Nie wiedząc, co robi, podsunął się do okna: stąd można było widzieć skrawek ciemnych chmur.
Raptem zobaczył buty i zielone nogawki. Usłyszał czyjeś przerwane stęknięcie, ujrzał lecący granat, pomyślał: "Zygmunt był dobrym dowódcą!" - usłyszał stuk wybuchu, jakieś rozpierzchłe w stu kierunkach myśli zakrzyczeć miały strach - łoskot wybuchu. Za nim, jakby obsuwał się ruszony detonacją piasek
się sam skończyć" pomyślał.<br>Któryś z rumorem wciskał się pod fryzjerską półkę. Jerzy szukał wokół siebie rękami, jakby zapomniał jeszcze dotknąć czegoś na ziemi. Zadrżały mury w sąsiedniej piwnicy.<br>Jerzy uświadomił sobie, że nie zobaczy już nieba, i zrobiło mu się żal siebie, ogromnie, do łez. Nie wiedząc, co robi, podsunął się do okna: stąd można było widzieć skrawek ciemnych chmur.<br>&lt;page nr=318&gt; Raptem zobaczył buty i zielone nogawki. Usłyszał czyjeś przerwane stęknięcie, ujrzał lecący granat, pomyślał: "Zygmunt był dobrym dowódcą!" - usłyszał stuk wybuchu, jakieś rozpierzchłe w stu kierunkach myśli zakrzyczeć miały strach - łoskot wybuchu. Za nim, jakby obsuwał się ruszony detonacją piasek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego