ekranu prawej strony, wyszedł na scenę człowiek młody, w eleganckim garnituru fasonie...". Ale ani komentarza, ani filmu. To się mogło przywidzieć Zygmuntowi, to się powinno Zygmuntowi przywidzieć. Mimowolnie spojrzał na siedzącego obok Bociana. Ten przytaknął z satysfakcją:<br>- Cpun, od razu widać.<br>Nie, nie o to chodziło. W ulewie światła, naprzeciw pogrążonej w ciemnościach sali stał Północny. Z zaczesanymi do tyłu włosami, w idealnie skrojonym garniturze, ze stopami złączonymi na baczność i rękoma poprawiającymi mikrofon - Zygmunt rozpoznał go po tych bielutkich kajzerkach i przećpanych, błyszczących oczach. Poczuł się oszukany. Nie przez Północnego. Przez swoją nadzieję, która po tamtej deszczowej nocy przerodziła się