Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 4
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
między przytulnymi mieszkaniami a zapuszczonymi klatkami schodowymi. Tak jakby to, co wspólne, było obce, nieprzyjazne, skazane na brud i dewastację. Coś, przed czym najlepiej się schować za grubymi drzwiami.

Politycy, którzy za chwilę znów wpadną w szał kampanijnych uniesień, podziały na dole uznawali zawsze za stan normalny. A my jak pokorne owieczki wychowane w państwie, które miało monopol na wszystko, czekaliśmy, aż załatwią nam pracę, miłe mieszkanie, czysty trawnik. Czekanie na to, aż "będzie lepiej", skończyło się jednak, gdy brutalne reguły rynku pokazały, że "lepiej już było". Że może być gorzej. A kto ma głowę do bliźnich, skoro na co dzień
między przytulnymi mieszkaniami a zapuszczonymi klatkami schodowymi. Tak jakby to, co wspólne, było obce, nieprzyjazne, skazane na brud i dewastację. Coś, przed czym najlepiej się schować za grubymi drzwiami. <br><br>Politycy, którzy za chwilę znów wpadną w szał kampanijnych uniesień, podziały na dole uznawali zawsze za stan normalny. A my jak pokorne owieczki wychowane w państwie, które miało monopol na wszystko, czekaliśmy, aż załatwią nam pracę, miłe mieszkanie, czysty trawnik. Czekanie na to, aż "będzie lepiej", skończyło się jednak, gdy brutalne reguły rynku pokazały, że "lepiej już było". Że może być gorzej. A kto ma głowę do bliźnich, skoro na co dzień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego