papieru toaletowego, co na Honoracie zrobiło wstrząsające wrażenie. Tak się to powoli jakoś układało, aż do dnia katastrofy.<br>W "Dyrygencie" jeszcze raz zagraliśmy z Andrzejem razem. W jednej ze scen Andrzej, który nie pił w ogóle, miał być pijany. Żeby zbliżyć się maksymalnie do prawdy, przed ujęciem wypił na raz pół litra. Chodził po ścianach, trzeba było wezwać pogotowie. Tego dnia przyszłam na plan z dzieckiem, Marysia miała zagrać. Kiedy pogotowie odjechało, podszedł do mnie Wajda i powiedział: idź do niego, to jest twój mąż. A ja odpowiedziałam: nie, ty idź do niego, to jest twój aktor.<br>Zrozumiałam bowiem wówczas sprawę najważniejszą