bo nie od razu mnie poznała - otwarła usta, chcąc wezwać pomocy, ale położyłem jej dłoń na wargach, szepcząc:<br>- To ja, Drzejek, nie bój się, obiecałem ci, że się niebawem spotkamy,<br>i poczułem, jak jej wargi twardnieją i przylegają wilgotnie do mojej dłoni, i podniosłem drugą rękę, i objąłem jej twarz: policzki dziewczyny płonęły, i zbliżyła wargi do moich ust, i całowaliśmy się jak wtedy, na wycieczce rowerowej za miasto,<br>a gdy zabrakło nam obojgu tchu, usiedliśmy w cieniu drzew pistacjowych, Sonia wprost na trawie, po turecku; wiedziała, że patrzę, i wcale się nie wstydziła, choć nie miała nic pod sukienką, musiała