Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
życia. Więc załapie się pan jeszcze.
Kiernacki posiedział chwilę, a potem ostentacyjnie wyciągnął się na tapczanie i starannie przykrył kołdrą.
- Dobranoc, pani porucznik. Wesołej służby. Wychodząc, proszę zatrzasnąć drzwi.
Nie chciało mu się wierzyć, kiedy odwróciła się bez słowa i po prostu zrobiła to, co zasugerował.
***
Honker w barwach żandarmerii połyskiwał zza zarośli przy śmietniku. Bliżej, pod wierzbą, tkwił z rękami w kieszeniach jakiś kapral w mundurze polowym i bez nakrycia głowy. Obok, już właściwie w przedsionku klatki schodowej, tęgawy cywil wykorzystywał plecy sierżanta wojsk lądowych w charakterze mobilnego biurka, wypisując coś z bolesnym wyrazem twarzy. Dalej, skryty za ścianką, stał
życia. Więc załapie się pan jeszcze.<br>Kiernacki posiedział chwilę, a potem ostentacyjnie wyciągnął się na tapczanie i starannie przykrył kołdrą.<br>- Dobranoc, pani porucznik. Wesołej służby. Wychodząc, proszę zatrzasnąć drzwi.<br>Nie chciało mu się wierzyć, kiedy odwróciła się bez słowa i po prostu zrobiła to, co zasugerował.<br>***<br>Honker w barwach żandarmerii połyskiwał zza zarośli przy śmietniku. Bliżej, pod wierzbą, tkwił z rękami w kieszeniach jakiś kapral w mundurze polowym i bez nakrycia głowy. Obok, już właściwie w przedsionku klatki schodowej, tęgawy cywil wykorzystywał plecy sierżanta wojsk lądowych w charakterze mobilnego biurka, wypisując coś z bolesnym wyrazem twarzy. Dalej, skryty za ścianką, stał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego