nie musiała być samozagłada.<br>Agnus podejmował wciąż na nowo próby podniesienia się z grzechu i wytrwania we wstrzemięźliwości. Chociaż miał zamiar udać się do spowiedzi dopiero, kiedy mu się to uda, poszedł jednak do miasta, do innego, nieznajomego księdza i przedstawił swoje wątpliwości, że nie jest w stanie obiecywać poprawy, ponieważ robił to już szereg razy i nigdy mu się nie udało, prawdopodobnie będzie tak i teraz. Trafił na bardziej ludzkiego księdza, który odpowiedział, że każdy człowiek ma swoje słabości, chodzi nie o to, żeby coś zagwarantować, ale żeby chcieć i nadal próbować. Więc Agnus próbował, wprawdzie nie osiągnął powodzenia, ale