Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
kochanków, rentgenem prześwietlać tajemnice świętej religii...
Zamilknie. Czuje ciężar zdań. Patrzy na Hansa. "Co mu strzeliło do łba, żeby zamiast notować echa wojny, błąkać się po terenie, od Gasthauzu do bunkra, od bunkra do mnie. Na dziś dość tego dobrego". Stłumi ziewanie.
- Docencie drogi... daruje pan, ale na mnie już pora. Jutro dzień zacznie się wcześnie. Kapelana z Polski przywitać... Pan tu jest u siebie. Kościół jest dla pana otwarty. Jutro Wielki Piątek.
Szli przez pokój, ramię w ramię. Naraz proboszcz oprze się o Hansa całym swym ciężarem.
- FRAU GERTA! - zawoła Hans. Gerty nie było. Proboszcz już się wyprostował.
- Synu, zostaw
kochanków, rentgenem prześwietlać tajemnice świętej religii... <br>Zamilknie. Czuje ciężar zdań. Patrzy na Hansa. "Co mu strzeliło do łba, żeby zamiast notować echa wojny, błąkać się po terenie, od Gasthauzu do bunkra, od bunkra do mnie. Na dziś dość tego dobrego". Stłumi ziewanie. <br>- Docencie drogi... daruje pan, ale na mnie już pora. Jutro dzień zacznie się wcześnie. Kapelana z Polski przywitać... Pan tu jest u siebie. Kościół jest dla pana otwarty. Jutro Wielki Piątek. <br>Szli przez pokój, ramię w ramię. Naraz proboszcz oprze się o Hansa całym swym ciężarem. <br>- FRAU GERTA! - zawoła Hans. Gerty nie było. Proboszcz już się wyprostował. <br>- Synu, zostaw
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego