Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
Renata. - Ogłuchli i powypadały im zęby.
- Musimy odwieźć do domu babcię - Tereska była wyraźnie nie- zadowolona z agresywności matki. Może jej się kiedyś marzyło, że utworzymy zgodne stadło jej rodziców?
- Wyślemy ją do Paryża, do ciotki - zdecydowała Renata. - Niech choć na starość zobaczy, jak powinni żyć ludzie.
Tereska przesłała mi porozumiewawczy uśmiech i obie panie odeszły do wdowy. Ledwo przeszedłem parę kroków, gdy drogę zastąpił mi znany z dawnych czasów funkcjonariusz spod domu Renaty. Wyglądało na to, że zza jakiegoś nagrobka podsłuchiwał naszą rozmowę.
- Gdzie się to nie spotykamy, panie Piszczyk!
- Nareszcie!
- Co nareszcie? - zdziwił się funkcjonariusz.
- Cieszę się, że pana
Renata. - Ogłuchli i powypadały im zęby.<br>- Musimy odwieźć do domu babcię - Tereska była wyraźnie nie- zadowolona z agresywności matki. Może jej się kiedyś marzyło, że utworzymy zgodne stadło jej rodziców?<br>- Wyślemy ją do Paryża, do ciotki - zdecydowała Renata. - Niech choć na starość zobaczy, jak powinni żyć ludzie.<br>Tereska przesłała mi porozumiewawczy uśmiech i obie panie odeszły do wdowy. Ledwo przeszedłem parę kroków, gdy drogę zastąpił mi znany z dawnych czasów funkcjonariusz spod domu Renaty. Wyglądało na to, że zza jakiegoś nagrobka podsłuchiwał naszą rozmowę.<br>- Gdzie się to nie spotykamy, panie Piszczyk!<br>- Nareszcie!<br> - Co nareszcie? - zdziwił się funkcjonariusz.<br> - Cieszę się, że pana
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego