Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
wybudował, że ho, ho!... Ale żeby jakieś świństwa, dzieci, pierwsze słyszę. Żadna się nie skarżyła. Zawsze wychodzą uśmiechnięte, z kwiatkiem, odprowadzane przez jednego z tych ochroniarzy.
- Więc ploty?
- Ploty, panie, ploty! Bogactwo ludzi w oczy kole, to gadają. Zresztą siłą nikt tych pań nie ciągnie. Czasami nawet czekają tu na portierni, bo on, uważasz pan, panie Zygmuncie, przyjmuje bardzo późno wieczorem. Czekają smutne, a zazwyczaj wychodzą wesołe, więc jaki grzech?... A wie pan, że ja jeszcze pana prezesa na oczy nie widziałem. Dziwne. Ci ochroniarze wszystko załatwiają... No, ale ja tu z panem gadu-gadu, a te bazgroły już dawno miały
wybudował, że ho, ho!... Ale żeby jakieś świństwa, dzieci, pierwsze słyszę. Żadna się nie skarżyła. Zawsze wychodzą uśmiechnięte, z kwiatkiem, odprowadzane przez jednego z tych ochroniarzy.<br>- Więc ploty?<br>- Ploty, panie, ploty! Bogactwo ludzi w oczy kole, to gadają. Zresztą siłą nikt tych pań nie ciągnie. Czasami nawet czekają tu na portierni, bo on, uważasz pan, panie Zygmuncie, przyjmuje bardzo późno wieczorem. Czekają smutne, a zazwyczaj wychodzą wesołe, więc jaki grzech?... A wie pan, że ja jeszcze pana prezesa na oczy nie widziałem. Dziwne. Ci ochroniarze wszystko załatwiają... No, ale ja tu z panem gadu-gadu, a te bazgroły już dawno miały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego