informacji na temat represji wobec opozycji. - Zatrzymano mnie, byłam śledzona, musiałam uciekać - opowiada. Jej kolega Nguyen Thanh Binh, robotnik z Hanoi, po pobiciu i zatrzymaniu przez milicję za krytykę lokalnej władzy też nie miał czego szukać w Wietnamie. W Polsce rozmowy z wietnamskimi działaczami, lektura czasopism przekonały go, że kiedyś porywał się z motyką na słońce. - Walka w pojedynkę, w małych grupkach nie ma sensu - mówi. <br><br>Krzysztoń i jego koledzy pomagają takim ludziom jak Ngo Thi Lan i Nguyen Thanh Binh w załatwieniu tłumacza, napisaniu podania, zredagowaniu gazetki, czasem przechowują ich u dobrych ludzi. Nagłaśniają sytuację uchodźców, gdzie się tylko da. To