choć wiele ludzi odwiedzało dom Toruńczyka. Zachodzili często rajcy dopytując, jak postępuje budowa wielkiego zegara. Kołatali żeglarze prosząc o małe czasomierze, które by ułatwiły im nawigowanie*. Najczęściej zaś pojawiał się snycerz Kunc.<br>Był to człek barczysty, ciemnobrody. Krzaczaste brwi zrastały mu się nad krzywym, wydatnym nosem, a oczy tliły się posępnym blaskiem. W mieście opowiadano o nim straszne wieści. Mówiono, że rzeźbiąc dla Mariackiego kościoła krucyfiks, przybił do krzyża własnego ucznia i patrząc na jego mękę wyciosał dłutem w drewnie wstrząsającą postać Ukrzyżowanego. Nikt nie wiedział, ile w tym było prawdy. Kunc, kiedy go pytano o czeladnika, odpowiadał, że rzucił go