samym tylko piękne i wypoczęte mają rację bytu. Wiem, ale... nie mam czasu.<br>Kiedyś miałam okazję obserwować moją koleżankę, niemiecką aktorkę, jak zajmowała się sobą, dbała o siebie i swoją urodę całymi dniami. Z determinacją i perfekcją organizacyjną, właściwą jej narodowi, kształtowała samą siebie i pielęgnowała, traktując zawód aktorki jak posłannictwo. Codziennie rano budziła mnie muzyka Mozarta. Wychylałam się z okna i obserwowałam, a ze mną wszyscy goście hotelowi, jak w luźnym stroju pląsała po ogrodzie w takt tej muzyki. Fotografowała się sama polaroidem z samowyzwalaczem co godzinę, wklejała zdjęcia do "albumu kontroli, opieki i rozwoju", notowała wszystko, co czuje i