leśnych ostępach chatę swojego przyszłego ucznia, wdrapał się na jej dach, położył się tam na brzuchu, by zajrzeć do wnętrza przez otwór do odprowadzania dymu. Gospodarza właśnie nie było w domu, ale nadszedł niebawem, niosąc w kociołku wiadome mięso zalane wodą. Gdy później zajrzał do kociołka - umieszczonego już nad paleniskiem pośrodku chaty - zobaczył odbicie twarzy Deganawidaha. Musiała to być nader pociągająca i szlachetna twarz, skoro na jej widok, a sądził przecież, że widzi odbicie własnego oblicza, doszedł do wniosku, iż człowiek o takiej fizjonomii nie powinien kalać się w żadnym wypadku kanibalizmem. Wybiegł z chaty, aby wyrzucić zawartość kociołka do pobliskiego