poły marynarki pierś, broczącą krwią. A pierś mu broczyła, bo urządził zasadzkę na świniopasa kradnącego kartofle. Przyłapany na gorącym uczynku świniopas dźgnął stróża pańskiego mienia widłami, na szczęście dosyć płytko i niegroźnie, z zachowaniem proporcji do moralno-materialnej skali przestępstwa, którego obiektem jest worek kartofli. Był to jedyny wypadek, kiedy postawa odważnego Niemca wzbudziła przelotnie podziw mojej siostry, a też i uznanie innych członków naszej rodziny. Obsadzenie Niemcem stanowiska administratora <br> majątku nie przysporzyło też ojcu popularności wśród okolicznej ludności, jako że był to były zabór pruski. Inna rzecz, że z "okoliczną ludnością", ani w ogóle z tamtejszym chłopstwem, nigdy się nie