powiem, decyzję podjąłem, ale jej nie ogłoszę? Czyż polityk tak nużąco kluczący, unikający zajęcia zdecydowanego stanowiska, powinien zostać prezydentem? Rzeczywiście sytuacja zaczyna być mało poważna. Powody zewnętrzne też są istotne. Wiele wskazuje na to, że wybory odbędą się w nieco późniejszym niż 22 października terminie, a więc kandydat, ciągle tylko potencjalny, w krótszym okresie narażony będzie na bezpośrednie ataki konkurentów, zwłaszcza ataki Lecha Wałęsy. Sam zaś może dowolnie harcować. Ludowcy mają nadzieję, że w czasie, kiedy inni będą popełniać błędy, oni zaczną odrabiać straty. Trudno nie uznać, że za odsunięciem terminu wyboru kandydata przemawiało sporo argumentów. Nie przesłaniają one wszakże sprawy