Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
zimny nocleg i nie da się tego odkręcić. Podpadł Woskowiczowi, a to on teraz rządzi.
- Mam pomysł - powiedział Kiernacki, obracając się na brzuch, co pozwalało mu patrzeć w stronę dziewczyny. - Zadzwoń do niego.
Dopiero teraz zwrócił uwagę, że wybrała pryczę na przedłużeniu jego pryczy.
- Jest pan na tyle trzeźwy, żeby poważnie rozmawiać?
- Z Woskowiczem? Zawsze. Aczkolwiek bez wielkiej...
- Ze mną - parsknęła. Kiernacki przywołał na twarz rozanielony uśmiech. Nie wzruszyło jej to. Wskazała głową drzwi, dodając półgłosem: - Dyskretnie.
- Podsłuchują? - wyszczerzył zęby. - Prostoduszne gliny z Leska?
Przyglądała mu się z zadumą. Miała poważną twarz. Powoli uczył się poznawać, kiedy jest poważna - tak naprawdę
zimny nocleg i nie da się tego odkręcić. Podpadł Woskowiczowi, a to on teraz rządzi.<br>- Mam pomysł - powiedział Kiernacki, obracając się na brzuch, co pozwalało mu patrzeć w stronę dziewczyny. - Zadzwoń do niego.<br>Dopiero teraz zwrócił uwagę, że wybrała pryczę na przedłużeniu jego pryczy.<br>- Jest pan na tyle trzeźwy, żeby poważnie rozmawiać?<br>- Z Woskowiczem? Zawsze. Aczkolwiek bez wielkiej...<br>- Ze mną - parsknęła. Kiernacki przywołał na twarz rozanielony uśmiech. Nie wzruszyło jej to. Wskazała głową drzwi, dodając półgłosem: - Dyskretnie.<br>- Podsłuchują? - wyszczerzył zęby. - Prostoduszne gliny z Leska?<br>Przyglądała mu się z zadumą. Miała poważną twarz. Powoli uczył się poznawać, kiedy jest poważna - tak naprawdę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego