pod siebie, nie domyśliłbyś się nawet, że ujeżdżał cię syberyjski czart we własnej osobie...<br>i Felek ni stąd, ni zowąd ożywił się, myśleliśmy, że owo dawne wspomnienie tak na niego wpłynęło, ale on podjął niespodzianie i żartobliwie inny temat:<br>- Nasz pan profesor spotkał tu, na statku, swojego anioła. To całkiem powabna pani porucznik, dziennikarka, chyba Czeszka albo Słowaczka, bo przeczytałem na naszywce na jej rękawie munduru: Czechoslovakia... Wczoraj wieczorem tańczyli ze sobą w mesie, a potem poszli do jej kabiny, i słyszałem zza drzwi, jak ta urocza redaktorka mówi do niego:<br>- Jindro, ty jsi nadhern. Mam t rada, milku. Pojd', budeme