Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
ale z wzniosłością obserwatorów, nie uczestników. Czoła mają zmarszczone, a wzrok błądzący wśród przeżyć konkretnych i zakwalifikowanych. Co chwilę szepcą sobie coś na ucho: komentują psychologicznie. - Debussy a dit...- dochodzi mnie szept Vilberta. Stoi też Roullot i bracia Krupscy. Nie wiedzą dobrze, o co chodzi, ale na ślepo poddają się powadze i wzniosłości. Bliźniaki stoją, patrząc ponuro, jakby coś zbroili i żałowali. Roullot położył im ręce na ramionach i nie słucha, tylko podsłuchuje, zastanawiając się i rozważając myśl nie wypełnioną treścią. W końcu jeden z bliźniaków otrząsa się szepcąc: - Dosyć - i wszyscy trzej na palcach znikają na zakręcie korytarza.
Małgorzatka westchnęła
ale z wzniosłością obserwatorów, nie uczestników. Czoła mają zmarszczone, a wzrok błądzący wśród przeżyć konkretnych i zakwalifikowanych. Co chwilę szepcą sobie coś na ucho: komentują psychologicznie. - Debussy a dit...- dochodzi mnie szept Vilberta. Stoi też Roullot i bracia Krupscy. Nie wiedzą dobrze, o co chodzi, ale na ślepo poddają się powadze i wzniosłości. Bliźniaki stoją, patrząc ponuro, jakby coś zbroili i żałowali. Roullot położył im ręce na ramionach i nie słucha, tylko podsłuchuje, zastanawiając się i rozważając myśl nie wypełnioną treścią. W końcu jeden z bliźniaków otrząsa się szepcąc: - Dosyć - i wszyscy trzej na palcach znikają na zakręcie korytarza.<br>Małgorzatka westchnęła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego