gra, no więc się załamałem, że to wszystko spierdoliłem i trzeba będzie zrywać listwy, wzywać fachowców i wyjść przed wszystkimi na debila. Wziąłem śrubokręt, przekręcam, dokręcam, ale dalej nic. Myślę, że czas na pierwsze koło ratunkowe: telefon do przyjaciela. Zadzwonię i może doradzi. No i wtedy ona mówi, że musimy poważnie porozmawiać. O czym, pytam wkurwiony, o kolumnach, o remoncie? Siedzę na podłodze, spocony od tego wkręcania, i mam już dość. A ona, że nie, że o nas. Nie możemy później? Bo chcę zadzwonić i skończyć podłączać to gówno. Nie, nie, teraz musimy porozmawiać. No dobrze, więc słucham, trzymając w jednym