Ponieważ znał języki zachodnie, znalazł się w późnych latach dwudziestych w sowieckiej ambasadzie w Paryżu jako attaché prasowy. Opowiada w swoich wspomnieniach o rozczarowaniu dziennikarzy francuskich, którzy przyzwyczajeni byli dostawać żołd od ambasady za caratu. Wyciągali więc łapę po datki od nowej władzy - i nic nie dostali, bo Solski traktował poważnie czystość sumienia rewolucjonisty. Ta polityczna, rzeklibyśmy, naiwność nie świadczyła o dobrym jego przystosowaniu do ustroju i wkrótce Solski zerwał z komunizmem. Od 1928 mieszkał w Niemczech, Francji, Anglii i wreszcie od 1945 w Ameryce.<br> Dość duży, z czarną koźlą brodą, intensywny, ale spokojny, Solski w Nowym Jorku był jednoosobową encyklopedią