koronkę ułożyła prześliczny bukiet. Ale wkrótce sprzykrzyło się jej go nieść. Zatrzymała się i rzuciła bukiet za siebie, wymawiając ułożone na poczekaniu zaklęcie:<br><br> Leć, bukiecie, po świecie,<br> Po pierwsze, po drugie, po trzecle,<br> Rozleć się na wszystkie strony...<br><br> - Niech się zjawi narzeczony... - dokończyła za nią uroczyście Polina.<br><br>Przepłynęła chmura i powiał chłodny wietrzyk.<br><br>Szedłem pomiędzy Zenaidą i Poliną. Ścieżka ginęła w bujnej, soczystej trawie.<br><br>- Gdybym był krową, to tylko tutaj przychodziłbym jadać - powiedziałem oblizując się.<br><br>Polina roześmiała się i pociągnęła mnie za ucho:<br><br>- Och, Adamczyk, ty łakomczuchu... Jeśli jesteś głodny, możesz jeść szczaw... Do obiadu jeszcze daleko.<br><br>Uznałem, że przyszedł odpowiedni