Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
chociaż nie chciał tego okazać.
I właśnie kiedy już zamilkli oboje, nie chcąc się wzajem obdzielać smutkiem, Bobek ni stąd, ni zowąd nawinął się pomiędzy nich.
Och, mokry był, utytłany w błocie, drżący, śmierdzący wilgotną sierścią - a jednak Henrysia tuliła go do serca i obdarzała najczulszymi wyrazami.
- No, widzisz, Henrysiu - powiedział ojciec z przerażeniem - i cóż my teraz zrobimy? Gdzież się podziejemy tej nocy.
Poszli zastukać do okien, w których się jeszcze świeciło.
VII
Na krzakach rozwieszone suszyły się w słońcu świeżo uprane koszule, pończochy, sukienka.
Okiem pełnym zwątpienia przyglądała się Henrysia tej garderobie. Otóż okazuje się, że ciężko jest żyć
chociaż nie chciał tego okazać. <br>I właśnie kiedy już zamilkli oboje, nie chcąc się wzajem obdzielać smutkiem, Bobek ni stąd, ni zowąd nawinął się pomiędzy nich. <br>Och, mokry był, utytłany w błocie, drżący, śmierdzący wilgotną sierścią - a jednak Henrysia tuliła go do serca i obdarzała najczulszymi wyrazami. <br>- No, widzisz, Henrysiu - powiedział ojciec z przerażeniem - i cóż my teraz zrobimy? Gdzież się podziejemy tej nocy. <br>Poszli zastukać do okien, w których się jeszcze świeciło. <br>VII<br>Na krzakach rozwieszone suszyły się w słońcu świeżo uprane koszule, pończochy, sukienka. <br>Okiem pełnym zwątpienia przyglądała się Henrysia tej garderobie. Otóż okazuje się, że ciężko jest żyć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego