oprawić ją w skórę. Albo nie... Przecież Irena książkę tę trzymała w rękach... Na okładce są jeszcze ślady jej palców. To wszystko pragnę zachować.<br>Anna obserwowała krzątaninę Andrzeja z mieszanymi uczuciami. Ten inteligentny człowiek, utalentowany architekt, z którym wspólnie pracowała nad projektem pomnika, usiłował rozproszyć swoją żałobę zaprzątając uwagę sprawami powierzchownymi, bez znaczenia, jak przeciętny człowiek, który nie potrafi głębiej odczuwać tragizmu sytuacji. Przecież Irena umarła i wszystko, co z nią się wiązało, zginęło bezpowrotnie. Anna uświadamiała sobie nieodwracalność, nieubłaganą nieodwracalność tej przedwczesnej, okrutnej śmierci. Co przeżywał Andrzej, co działo się w jego sercu, gdy pieczołowicie układał książkę obok gipsowej dłoni