ręce świerzbiały, żeby zdjąć maskę. Znał to dobrze. Wypluć plastykowy ustnik, zerwać paski, wypełnić całą pierś powietrzem, zaciągnąć się nim aż do dna płuc...<br>Rozklejam się, pomyślał i wolno zawrócił ku statkowi. Klatka dźwigu czekała, pusta, z platformą zagłębioną miękko w wydmie, a wiatr zdążył przez kilka minut jego nieobecności powlec jej blachy cienką warstewką nawianego piasku.<br>Już w głównym korytarzu piątego poziomu spojrzał na ścienny informator. Dowódca był w kajucie gwiazdowej. Pojechał na górę.<br>- Jednym słowem: sielanka? - podsumował <orig>astrogator</> jego słowa. - Żadnej radioaktywności, żadnych spor, bakterii, pleśni, wirusów, nic, tylko ten tlen... Próbki trzeba w każdym razie dać na pożywki