Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
kieszeni bluzy, wyjął garść płatnych paciorków i podał je chłopcu. Malec wytrzeszczył oczy, z niedowierzaniem patrząc na tak wielką zapłatę. List, tak jak i paciorki, wcisnął do zawieszonego na szyi woreczka. Rodam odwrócił się i znów ruszył ku studni.
Gruzłowata twardość kamienia paliła język.
Pies znów zaskomlał, lecz jego jęk powoli zmieniał się w warczenie.
Zbielałe palce Magwera zacisnęły się na kolanach.
Oczy miał zamknięte. Zaciśnięte do bólu.
Widział. Obraz niepełny, zamglony, oblazły pleśnią i kurzem, bez barwy i przestrzeni.
Słyszał. Miarowy szum, jednostajny chrobot ludzkiego tłumu, przytłumiony, zgaszony.
Węszył. Ten nowy świat otworzył się jego nozdrzom jak krajobraz pełen znaczeń
kieszeni bluzy, wyjął garść płatnych paciorków i podał je chłopcu. Malec wytrzeszczył oczy, z niedowierzaniem patrząc na tak wielką zapłatę. List, tak jak i paciorki, wcisnął do zawieszonego na szyi woreczka. Rodam odwrócił się i znów ruszył ku studni.<br>Gruzłowata twardość kamienia paliła język.<br>Pies znów zaskomlał, lecz jego jęk powoli zmieniał się w warczenie.<br>Zbielałe palce Magwera zacisnęły się na kolanach.<br>Oczy miał zamknięte. Zaciśnięte do bólu.<br>Widział. Obraz niepełny, zamglony, oblazły pleśnią i kurzem, bez barwy i przestrzeni.<br>Słyszał. Miarowy szum, jednostajny chrobot ludzkiego tłumu, przytłumiony, zgaszony.<br>Węszył. Ten nowy świat otworzył się jego nozdrzom jak krajobraz pełen znaczeń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego