Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
uroczystą melodię marsza żałobnego. Z wysiłkiem, uginając w kolanach zdrętwiałe nogi, poszedł wolno w stronę alei. U wylotu jej, przy bramie cmentarnej, gromadzili się ludzie. Od razu zauważył wśród nich mundury milicjantów.
Oparł się o pień lipy i zsunął z czoła kapelusz. Pod palcami poczuł chłodny pot. Orkiestra zbliżała się powoli i w ciszę, która na cmentarzu panowała, coraz pełniejszym brzmieniem wlewał się narastający rytm marsza. Przymknął oczy i już się nie bronił przed uporczywą i natrętną myślą, którą do tej pory usiłował zepchnąć w niepamięć. Tych oto dwóch ludzi zamordował własnymi rękoma. Nie ich chciał zabić. Chciał zabić innego człowieka
uroczystą melodię marsza &lt;page nr=263&gt; żałobnego. Z wysiłkiem, uginając w kolanach zdrętwiałe nogi, poszedł wolno w stronę alei. U wylotu jej, przy bramie cmentarnej, gromadzili się ludzie. Od razu zauważył wśród nich mundury milicjantów.<br>Oparł się o pień lipy i zsunął z czoła kapelusz. Pod palcami poczuł chłodny pot. Orkiestra zbliżała się powoli i w ciszę, która na cmentarzu panowała, coraz pełniejszym brzmieniem wlewał się narastający rytm marsza. Przymknął oczy i już się nie bronił przed uporczywą i natrętną myślą, którą do tej pory usiłował zepchnąć w niepamięć. Tych oto dwóch ludzi zamordował własnymi rękoma. Nie ich chciał zabić. Chciał zabić innego człowieka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego