mieszkał - życie odeszło z niego jeszcze przed latami i nikt się widać nie kwapił podnieść go na nowo do godności siedziby ludzkiej. <br>Dniestr u stóp góry zamkowej przewijał się srebrną taśmą, jak wąż pokręcony i chybki, o brzeg wysoki tłukąc falą, z brzegu płaskiego zmywając żwir i piasek. <br>Dopiero gdy powóz skręcił w podwórze zamkowe, Hubert uspokoił się trochę. Tam w głębi, pośród starych drzew, w tym domku małym na pewno ktoś mieszkał. Nie darmo pod oknami splątane gęstwy nikocjan wysokich, floksów wielobarwnych, łubinów, rezedy, lewkonii zapachem słodkim i gorzkim, zapachem żywego lata przesycały powietrze. <br>W tej małej ukwieconej oficynie właśnie