mówiłem, było niezręczne i opaczne. Gesty rąk nie odpowiadały słowom, chyba tylko oczy wyrażały napięcie moich uczuć.<br>Od trzech miesięcy znajdowałem się pod urokiem Klary. Opanowała moje myśli do tego stopnia, że nie dostrzegałem ani wojny, ani okupacji i jej niebezpieczeństw. Straciłem instynkt samozachowawczy, poczucie czasu i rzeczywistości. Miłość i pożądanie wprawiły mnie w stan maniakalny, odbierały sen, wytrącały z równowagi. Wszystko poza nieustannym pragnieniem widzenia Klary przestało istnieć. Przyjaciele z konspiracji zaczęli ode mnie stronić, wkrótce kontakt z nimi się urwał, ale zdałem sobie z tego sprawę dopiero później, w obozie. Jak lunatyk wystawałem godzinami pod domem Klary, szukając przypadkowego