palił ja z<br>parobkami skręta no i sześć snopków jęczmienia z dymem poszło. Tato,<br>zebrawszy rodzinę na środku podwórza, mnie rozkazanie dał przewiesić<br>się przez kierat i prał <orig>półszorkiem</>, aż po całej wsi echo szło. Potem<br>kazał klęknąć i powtarzać przysięgę, że nie będę ja tytoniu palił, aż<br>mi tato pozwoli. Wrócił ja z wojny - tej pierwszej - i dalej tatę<br>przepraszać: "Ja złamał przysięgę, tata nie było, wojna, okopy, tak i<br>ja zaczął palić, niech mi tato podaruje..." A on wyjął papierośnicę,<br>podaje mi: "Pal! Tylko żeby ty był zawsze od zboża daleko, bo to jest<br>pierwsza rzecz, o którą się