W uniesieniu patrzy na wklęsłe, zapadnięte policzki, na blade usta poległej. To nie jest Kryska. A więc Kryska żyje. Jest. Nieważne gdzie. Istnieje gdzieś, gotowa przyjąć jego spojrzenie. Szczęśliwy, układa ramiona zabitej wzdłuż ciała i nie słuchając, co mówi do niego drobna sanitariuszka, której pomógł, odchodzi z powrotem w kierunku pozycji swego plutonu.<br>Był tak zajęty tym, co się w nim działo, że nie zauważył skupionej ciszy, w jakiej stali ludzie na placówce.<br>"Zaraz powiem Jerzemu, że wyskakuję na parę godzin. Ale gdzie też się ona przeniosła? Musiała się przenieść, skoro przyszła jako łączniczka, biedna.<br><page nr=346> Uciekłem od niej - wyrzucał sobie jak