Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
ręce i obracał się na znak, że nie rozróżnia drogi i kierunków. Chromy zaś, jak wielki postrzelony ptak, rzucał się w górę i przewracał na boki. Do nóg miał przymocowane kikuty. Stukały one w podium. Ślepy też stukał w scenę laską. Poza tym wszystko odbywało się w ciszy, gdyż ten prastary moralitet był mimiczny.
Kiedy zakończył się korowód osób, do których żebracy zwracali się o miłosierdzie, na scenie pojawił się chłopiec w komży. Klaskał w ręce, podskakiwał, ukazując widzom twarz pełną uśmiechów. Markował radość. Od księdza Piolantiego, który mnie pociągnął za rękaw, dowiedziałem się, o co chodzi. Oto chłopiec był zwiastunem
ręce i obracał się na znak, że nie rozróżnia drogi i kierunków. Chromy zaś, jak wielki postrzelony ptak, rzucał się w górę i przewracał na boki. Do nóg miał przymocowane kikuty. Stukały one w podium. Ślepy też stukał w scenę laską. Poza tym wszystko odbywało się w ciszy, gdyż ten prastary moralitet był mimiczny.<br>Kiedy zakończył się korowód osób, do których żebracy zwracali się o miłosierdzie, na scenie pojawił się chłopiec w komży. Klaskał w ręce, podskakiwał, ukazując widzom twarz pełną uśmiechów. Markował radość. Od księdza Piolantiego, który mnie pociągnął za rękaw, dowiedziałem się, o co chodzi. Oto chłopiec był zwiastunem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego