ścianą, w zielonym cieniu.<br>- Słyszałeś, Ludwiku! - zawołał chrapliwie. - On myśli o rewolucyjnym rządzie z panem Niemcewiczem, z panem Pacem, z jaśnie oświeconym księciem Adamem!... Na to trzeba być, prawdziwie, niemowlęciem politycznym!... Słyszałeś, eunuchów chce zaprosić, aby byli stróżami świętego ognia rewolucji!... Starców bezzębnych, co jeszcze tylko mamić potrafią kredytem zasług, prawości i cnoty, w Polsce wielowładnym!...<br> Tamten uśmiechnął się w nieokreślonym kierunku.<br>A Mochnacki już do stołu się rzucił - Czy ty wiesz? - wparł iskrzące źrenice w twarz Wysockiego. - Czy ty wiesz, kto jest pan Niemcewicz?... Więc słuchajże! Villemain, profesor paryski, wygłosił kiedyś mowę o Polsce - gorącą, pełną zachęty i otuchy... Tej