już policzone. Otóż teraz, gdy musiał okazać swą słabość, każdy w SLD będzie chciał go dobić. Bo taka jest logika upadku zbyt despotycznych władców. Ten, kto budził dawniej strach, wywołuje największą nienawiść. Biorącą się z gniewu na siebie, że zabrakło odwagi, by mu się przeciwstawić.<br><br>Być może jedyne, co pozostało premierowi Millerowi, to wyznaczenie daty swojego upadku.<br>I wyreżyserowanie go tak, by sprawić wrażenie, że sam oddał władzę, a nie został do tego zmuszony. A zatem abdykacja w pierwszych dniach maja, tuż po wejściu Polski do Unii. Chyba że członkom SLD nie starczy na to cierpliwości.<br><au>ROBERT KRASOWSKI zastępca redaktora naczelnego