nie można było tego uczynić, należało umieścić w widocznym miejscu tablicę z napisem: "Śliska podłoga, proszę trzymać się poręczy".<br>Oczywiście, po tak chamskim potraktowaniu mnie, zażądałam zwrotu pieniędzy za zakupy. Na zwrot czekałam parę godzin, ponieważ właściciel, pan Kwiatkowski był w sklepie nieobecny, obsługa zaś nie wiedziała, jak należy przeprowadzić procedurę zwrotu pieniędzy. Kiedy zjawił się w sklepie właściciel, usłyszałam komentarz - "Wyjechali dawno z kraju, więc nie znają polskich przepisów".<br>Szanowny panie Kwiatkowski, przepisy są takie same na całym świecie, a mianowicie - "Klient nasz pan". Gdyby nie to, że na trzeci dzień musiałam odlecieć do USA (w poprzednim dniu zgłosiłam się