triumfalnej. Tej trudnej, z 1983 r., ze stanem wojennym w świeżej pamięci i w tle, tłumnej, ale wyciszonej. Tej z 1987 r., która była wizytą odradzającej się nadziei. I wreszcie pełnych radości odwiedzin papieża w 1991 r., już w nowych czasach - w tym ich momencie, kiedy wszystko wydawało się dużo prostsze i jednoznaczne. Przez cztery późniejsze lata runął niejeden mit i mocno ucierpiały autorytety. Również autorytet Kościoła - jak odnotowują kolejne badania opinii, zwłaszcza autorytet jego ziemskich przedstawicieli. Kościół - tak jak my wszyscy, ludzie i instytucje - musi odnaleźć swoje miejsce w nowym układzie społecznym - niejasnym, neurotycznym, pogmatwanym, gdzie wyzwań więcej niż możliwości