pod adresem całego trzydziestoparoosobowego studenckiego audytorium zauważył: - Sam kiedyś podobnie myślałem, chciałem pokazać tę rozmaitość konstelacji na kliszy... Tę niedocieczoność postrzegania... Przybliżenia... To było dawno. Ale film to nie obrazki. Kino nie jest o tym, że widzę, kino jest o tym, że frunę. Tylko ja to trochę za późno zrozumiałem, proszę państwa.<br>Klaps<br>Posłuszny słowom patriarchy, Anglik przefruwa ponad drugim pasem pustej ulicy, mija ogrodzenie, za którym od paru dni umorusana ekipa rozkręca jakieś rury, i niby jastrząb spada na kiosk z prasą, gdzie w głębinach blaszanej budki, wśród stert dzienników hinduski sprzedawca zgrabiałymi śniadymi dłońmi przerzuca wydanie "Penthouse'a" w języku urdu