w takt - przebacz.</hi> A ja? Najpierw płakałam. Nasza wielka i nadzwyczajna, jak nam się zdawało, miłość, wcale nie była taka wielka i taka nadzwyczajna. Ot, taka sobie zwykła pierwsza przeszkoda już ją złamała. Potem serce ucichło i odezwał się rozum. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że wraz z końcem tej miłości, pryskają marzenia o własnym domu, o dzieciach. Przypomniałam sobie koleżanki ze Studium Nauczycielskiego, które "łapały" mężów przed dyplomem. One miały rację.<br>Pracowałam i studiowałam zaocznie. We wsi mówiono, że pani nauczycielka zdziwaczała. Czy nie byłam przygotowana na trudności? Pani myśli, że snując różne marzenia, myślałam tylko o sukcesach? Ależ, nie! Ale