rozumie człowieka. Bo tylko Józefa wiedziała, że czasem odwiedza mnie Lusia, sekretarka z pobliskiego PGR-u. Bywało, że zamykaliśmy się w moim biurze i dochodziło do zbliżeń, wiadomo, krew nie woda. Józefa wydawała się przymykać oczy ze zrozumieniem, a jednak wypaplała - myślałem rozczarowany. Ale co to ma wspólnego z socjalizmem, przecie gdyby nie dziewczyny, to jakbyśmy ten socjalizm budowali, kim i dla kogo? - myślałem nie bez racji i po tej linii szykowałem się do obrony mojej osobistej niejako interpretacji socjalistycznej moralności, kiedy sekretarz mnie uprzedził: <br>- Wiecie, towarzyszu dyrektorze, ludzi w oczy kole. Dyrektor socjalistycznego instytutu, a jeździ kapitalistycznym samochodem. Jakoś to