Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Arsenał Gorzowski
Nr: 6
Miejsce wydania: Gorzów Wielkopolski
Rok: 1998
z tyłu dochodziło mnie coraz wyraźniejsze szczekanie psów.
Na miękkich nogach przebyłem podmokłe wertepy, jakiś dziki sad i konstelację jednakowych bloków. Słońce schowało się za horyzont, mrok był moim sprzymierzeńcem, a właśnie dotarłem do parku szybko zanurzającego się w ciemnościach. Między drzewami dostrzegłem dwa radiowozy, które skręciły w asfaltową uliczkę przecinającą park. Ujadania wilczurów były już bardzo wyraźne, skóra cierpła na plecach.
Ze zmęczenia powłóczyłem nogami, ale wiedziałem, że jeśli upadnę, nie znajdę w sobie ani siły, ani nadziei, by się podnieść. Biegłem więc, a raczej szedłem, dalej. Z naprzeciwka zbliżały się jakieś postacie. Latarkami omiatali park aż po szczyty drzew
z tyłu dochodziło mnie coraz wyraźniejsze szczekanie psów.<br>Na miękkich nogach przebyłem podmokłe wertepy, jakiś dziki sad i konstelację jednakowych bloków. Słońce schowało się za horyzont, mrok był moim sprzymierzeńcem, a właśnie dotarłem do parku szybko zanurzającego się w ciemnościach. Między drzewami dostrzegłem dwa radiowozy, które skręciły w asfaltową uliczkę przecinającą park. Ujadania wilczurów były już bardzo wyraźne, skóra cierpła na plecach.<br>Ze zmęczenia powłóczyłem nogami, ale wiedziałem, że jeśli upadnę, nie znajdę w sobie ani siły, ani nadziei, by się podnieść. Biegłem więc, a raczej szedłem, dalej. Z naprzeciwka zbliżały się jakieś postacie. Latarkami omiatali park aż po szczyty drzew
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego