Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
wierzyła w ten swój model.
- Sam powiedziałeś: Kontakt.
- A po czym to niby mam poznać? Jak odróżnić przypadek od działań zamierzonych, gdy wszystko jest myślą? Może po prostu dostałem w głowę kamieniem. To już ty tam, w Bostonie, przeżyłaś większy Kontakt...
- W każdym razie musiała to być potężna monada, skoro przedarła się pomimo Modlitwy...
- Nie wiem, nie wiem, nie wiem... Nic tu się nie trzyma kupy. Nie wiem nawet, jakich słów użyć. Nie płodzę tak łatwo wielkich teorii.
Przysiadłszy na piętach, zaśmiała się szyderczo, po vassonowemu.
- Mój Boże, Nicholas... - Kręciła z politowaniem głową. - Tak naprawdę istnieją przecież tylko sukcesywnie falsyfikowane przybliżenia
wierzyła w ten swój model. <br>- Sam powiedziałeś: Kontakt. <br>- A po czym to niby mam poznać? Jak odróżnić przypadek od działań zamierzonych, gdy wszystko jest myślą? Może po prostu dostałem w głowę kamieniem. To już ty tam, w Bostonie, przeżyłaś większy Kontakt...<br>- W każdym razie musiała to być potężna monada, skoro przedarła się pomimo Modlitwy... <br>- Nie wiem, nie wiem, nie wiem... Nic tu się nie trzyma kupy. Nie wiem nawet, jakich słów użyć. Nie płodzę tak łatwo wielkich teorii. <br>Przysiadłszy na piętach, zaśmiała się szyderczo, po vassonowemu. <br>- Mój Boże, Nicholas... - Kręciła z politowaniem głową. - Tak naprawdę istnieją przecież tylko sukcesywnie falsyfikowane przybliżenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego