go też tak mocno zachowanie publiczności, bo zakłócała odbiór nie jego sztuki. Widział tylko produkt końcowy, toteż jego oceny były entuzjastyczne: starczy przypomnieć opis inscenizacji Roberta Diabła czy gry panny Georges w dramatach Dumasa].<br>Ludzie teatru z pewnością jednak nie zapomnieli Wiktorowi Hugo pogardliwych zdań, jakimi obdarzył ich w tejże przedmowie: twórca dramatu w teatrze jest narażony, jak to sformułował, na <q>„skały podwodne, wichry i burze grożące ze strony widowni, a przede wszystkim (bo czy to ważne, że sztuka padnie?) na nędzne dokuczliwości ludzi zza kulis; [powinien wiedzieć] że wniknął w atmosferę zmienną, mglistą, burzliwą, gdzie mędrkuje ignorancja, gdzie syczy