Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
paluchy. - A co chcę robić? Chcę jechać na Pragę, tylko nie mam za co...
- I jeść pan pewno też chcesz, co? - litościwie pokiwał głową Kosiorek. Inwestycje się opłacały. Chłopak, porządnie ubrany, bawiąc się kieliszkiem, nadstawiwszy lewego ucha słuchał kiwając głową, wreszcie usiadł wygodnie.
- Starczy! - rzucił niespodziewanie.
- Co takiego? - zaniepokoił się przedsiębiorca.
- Panie Kosiorek - Tyrolski mówił wolno, z naciskiem - mnie nie trzeba uczyć, co to jest skok. W czterdziestym trzecim w pięciu zrobiliśmy "Spiessa". - Po nazwie fabryki zamilkł na chwilę, jakby dawał tamtemu ochłonąć. Werkschutze, telefony. Zabraliśmy wszystko... Został tylko portret Hitlera... nie do użytku, bo jednego, bardziej nerwowego, przyparło... położył go
paluchy. - A co chcę robić? Chcę jechać na Pragę, tylko nie mam za co...<br>- I jeść pan pewno też chcesz, co? - litościwie pokiwał głową Kosiorek. Inwestycje się opłacały. Chłopak, porządnie ubrany, bawiąc się kieliszkiem, nadstawiwszy lewego ucha słuchał kiwając głową, wreszcie usiadł wygodnie.<br>- Starczy! - rzucił niespodziewanie.<br>- Co takiego? - zaniepokoił się przedsiębiorca.<br>- Panie Kosiorek - Tyrolski mówił wolno, z naciskiem - mnie nie trzeba uczyć, co to jest skok. W czterdziestym trzecim w pięciu zrobiliśmy "Spiessa". - Po nazwie fabryki zamilkł na chwilę, jakby dawał tamtemu ochłonąć. Werkschutze, telefony. Zabraliśmy wszystko... Został tylko portret Hitlera... nie do użytku, bo jednego, bardziej nerwowego, przyparło... położył go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego