nie przeszkadzało jej to wcale, wiedziała, co się kryje za tym milczeniem.<br> Na stację pojechano dekawką. Stary gruchot w ciągu swego wysłużonego życia <br>nigdy jeszcze nie przewoził sześciu osób naraz, ale zarówno dla załogi, jak <br>dla doktora było rzeczą oczywistą, że muszą jechać wszyscy. Zenek usiadł koło <br>ojca Uli na przedzie, Marian, Pestka i Ula z tyłu, Julek między ich nogami <page nr=281>. Drzwiczki zatrzaśnięto z trudem, przy wydatnej pomocy pani Cydzikowej.<br> Potem wszystko odbyło się szybko, tak szybko, że trudno było zrozumieć, jak <br>to się stało - i Zenek stał już w oknie wagonu.<br> - Napisz do nas prędko - powiedział doktor. - Napiszę.<br> Spóźnieni podróżni