postąpiłaby jak ona. Niby dlaczego matka, która ma dowody kompetencji swojego syna, miałaby odmawiać mu zatrudnienia? Oskarżamy Gilowską <br>o niedostatek dobrych obyczajów, ale czy przejawem dobrych obyczajów byłoby przesłuchanie kilku kompletnie obcych osób i wybranie na stanowisko którejś z nich tylko dlatego, że nie jest jej synem? Nie byłby to przejaw uczciwości, tylko marnotrawstwo czasu i najzwyklejsza głupota. Uważam, że rodzice, którzy<br>nie wspierają swoich utalentowanych i kompetentnych dzieci, są w najlepszym wypadku szaleńcami, a w najgorszym po prostu bezwzględnymi okrutnikami. Na szczęście wielu z nas to rozumie. Nie byłoby klanu <br>Kennedych ani Bushów, rodów Sapiehów czy Radziwiłłów, gdyby nie nepotyzm