zbitego proszku z torebek, przyrządzana przez męskich <orig>dyżurantów</> w kuchni polowej.<br>Mszy polowej w Belsku słuchamy w sadzie, gdzie kto siedzi, kto drzemie w popołudniowym słońcu. Księża chodzą między drzewami z Komunią w zakrętkach od termosów. Głos od ołtarza: "Kto jeszcze nie przyjął Ciała Pańskiego?". Las rąk: "Niech się kapłani przejdą w głąb, pod te grusze, i łamcie komunikaty na czworo...".<br>Już zmierzcha, a my jeszcze mamy przed sobą jeden etap. Ciężko ruszamy się z trawy. Tylko Niemcy karni: <foreign>Achtung, aufstehen!</>, i wszyscy na nogach.<br>Gdy rozpoczynamy Godzinki, Francuzi milkną i słuchają. <br><page nr=51> Godzinki, te pogardzane do niedawna zawodzenia babek kościelnych, zrobiły