furii Stefana, który, zdenerwowany krzykiem, zdążył pociągnąć potężny łyk lotniczej benzyny, i popędził z powrotem na tor, gdzie przy wspaniałym ognisku Barbara machała ku niemu płonącą nogą z fotela. Chwycił nogę z jej rąk i dźgnięty jak ostrogą pełnym panicznego przerażenia okrzykiem Janusza: - Lećże, do wszystkich diabłów, pociąg mi budzik przejedzie!!!... - popędził przed siebie.<br>Trzeba jednak nieszczęścia, iż chwytając nogę, Lesio znajdował się po tej samej stronie ogniska, co bomba zegarowa, a więc po przeciwnej niż ta, z której nadjeżdżał pociąg, znakomicie już teraz słyszalny. W bezgranicznym oszołomieniu nie był w stanie sforsować przeszkody w postaci szalejącego w suchym drewnie ognia