Brücknera, ale myśl, jakoby kronikarz pomylił wyraz "prawo" z imieniem boga (Prowe) znalazła naśladowców. Podchwycił ją Edwin Wienecke, który robił co mógł, a nawet więcej, żeby zaprzeczyć świadectwom źródeł o pogańskich świątyniach i osobowych bóstwach Słowian. W sprawie imienia Prowe sceptycyzm Brücknera podzielał Stanisław Urbańczyk, a nawet Henryk Łowmiański, skądinąd przekonany, że wiec i kult odprawiano z reguły w tym samym miejscu31.<br>W chwili, gdy opisywał sanktuarium boga Prowe, Helmold był od blisko dziesięciu lat proboszczem w wagryjskim Bozowie i trudno sobie wyobrazić, że nie znał języka swoich parafian. Sceptycyzm badaczy wywołała informacja kronikarza, jakoby wiece w leśnym sanktuarium Wagrów odbywały