nawet przeszkadza, bo od ucznia obdarzonego wyjątkowym słuchem wymaga się więcej, ale ona, matka, jest pewna, że dam sobie radę i egzaminy zdam śpiewająco. <br>Niestety, jak się później okazało, była to niefortunna decyzja, która zapoczątkowała zresztą cały ciąg nieprzemyślanych i nie do końca zrozumiałych decyzji w moim życiu. Poczynając od przeniesienia mnie do klasy eksperymentalnej, a kończąc na wyborze tak zwanego policealnego studium zawodowego. Trzeba powiedzieć jasno: w każdym z tych miejsc znajdowałem się tylko dlatego, że był ktoś, kto wcześniej przygotowywał drogę, wyrabiał opinię nazwisku, stwarzał możliwości i przywileje, jakich nie mógł mieć nikt inny. <br>W szkole muzycznej znalazłem się